Chwalą naszych – „Straszny dwór” w nowym wydaniu

Od Autora – wpis powstał przed sporą weryfikacją moich poglądów odnośnie opery i przyswojeniem dodatkowych analiz o najpiękniejszej ze sztuk. Aktualną opinię można znaleźć tu, w odświeżonej dyskografii tego pięknego dzieła:

Na szlaku Fredry i Mickiewicza – „Straszny Dwór” cz.2 + dyskografia

Jakoś tak się dzieje, że jak tylko zrobię jeden wpis o polskiej operze, to od razu pojawia się okazja do następnego artykułu o tej samej tematyce.

Miło mi poinformować, że nasz przemysł nagraniowy odniósł niemały sukces. Nowe nagranie „Strasznego dworu” (album z tego roku) zostało płytą tygodnia w „Sunday Times”. Co prawda Times nie daje pełnego dostępu do swoich artykułów, ale w Internecie możemy znaleźć fragmenty recenzji: „Moniuszko’s comic opera, aka The Haunted Manor, occupies a place in the Polish national conscience akin to Smetana’s The Bartered Bride in the former Czechoslovakia. (…) Yet it’s not standard repertory anywhere else. Sadly, because it’s enchanting (…). A sizzling rediscovery”. (Opera komiczna Moniuszki, czyli „Straszny dwór” jest w Polsce tym, czym „Sprzedana narzeczona” dla dawnej Czechosłowacji (…) Jednak poza swoją ojczyzną nie jest nigdzie grana. Szkoda, gdyż jest urocza (…) Niesamowite odkrycie).

Jeżeli ktoś ma licencję do artykułów w „Timesie”, tu jest link:

https://www.thetimes.co.uk/article/on-record-classical-june-14-v5hgwx5ts

Zanim przejdę do recenzji jako-takiej, muszę pochwalić wydawcę, czyli Narodowy Instytut Fryderyka Chopina. Po pierwsze, że udało mu się wypromować album na tyle dobrze, by o naszej operze zaczęli pisać na świecie. Po drugie, miło ze strony instytucji, że udostępnili praktycznie całą płytę na swojej stronie internetowej. Bez wątpienia może to pomóc w rozpowszechnieniu wspaniałej opery Moniuszki (przydałoby się jeszcze jakieś streszczenie po angielsku, ale pewnie się czepiam). A zatem możecie bez skrępowania przesłuchać prawie cały album:

https://publikacje.nifc.pl/pl/wydawnictwa-plytowe/artykul/168_moniuszko-straszny-dwor/

Tyle tytułem wstępu, przejdźmy do nagrania:

„Straszny dwór” – Edyta Piasecka (Hanna), Monika Ledzion-Porczyńska (Jadwiga), Małgorzata Walewska (Cześnikowa), Tomasz Konieczny (Miecznik), Arnold Rutkowski (Stefan), Mariusz Godlewski (Zbigniew), Marcin Bronikowski (Maciej), Karol Kozłowski (Damazy), Rafał Siwek (Skołuba), Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej, Orkiestra XVIII Wieku, dyr. Grzegorz Nowak (Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, 2020).

Eksperyment, by zagrać całość na instrumentach z epoki, przyniósł zaskakująco pozytywne rezultaty. Ten „Straszny dwór” brzmi wyjątkowo lekko, ale w bardziej dramatycznych momentach jest wystarczająco solidnie. A zatem orkiestra brzmi komicznie, jednak to jeszcze nie operetka. Do tego dyrygent świetnie współpracuje z solistami i prowadzi orkiestrę na tyle spokojnie, że śpiewacy są w pełni zrozumiali (co nie jest takie oczywiste, nawet w rodzimym repertuarze). Przyznaję, że w kilku miejscach wolałbym trochę więcej napięcia (na przykład w finale aktu III), ale Nowak i jego orkiestra wykonali kawał dobrej roboty.

Obsada drugoplanowa prezentuje się znakomicie. Zacznijmy od Małgorzaty Walewskiej, dla której Cześnikowa to wręcz za mała rola – co za potężny głos! A przy tym żwawy, pełen energii, idealnie pasujący do roli żywiołowej swatki. Jedna z najlepszych Cześnikowych jakie słyszałem, to pewne. Również Marcin Bronikowski może się podobać – duży, ciemny baryton o znakomitym talencie aktorskim. Spokojnie mógłby śpiewać pierwszoplanowe role.

Karol Kozłowski (Damazy) to dość ciekawy przypadek – wszystko wskazuje na to, że tenor szukał inspiracji u… Edwarda Kluczki (nagranie z 1953). To nie jest tenor charakterystyczny, a lekki tenor przeznaczony do śpiewania komedii belcanto. Aktorsko kradnie show i wokalnie ma sporo do zaoferowania. Kolejna świetna rola w albumie.

Rafał Siwek (śpiewak zdobywający w ostatnich latach spore uznanie) bierze się za krótką, ale trudną partię Skołuby. I przyznać muszę, że wolę w tej roli większe i przede wszystkim „niższe” basy, jednak potrafię rozróżnić „co bym chciał”, od tego „jak być powinno/jak jest do zaakceptowania”. A jest dobrze. Do tego śpiewak świetnie się bawi (znakomite „pra-prababki” w Ten zegar stary niby świat).

Jednak, jeśli w tym momencie zapaliła się Wam czerwona lampka, jeśli chodzi o rolę Zbigniewa, to Wasze obawy są słuszne…

No to przejdźmy od razu do Zbigniewa w interpretacji Mariusza Godlewskiego. To fenomenalny śpiewak, o wspaniałym dorobku i brzmi po prostu świetnie. Tyle, że nie rozumiem dlaczego podręcznikowy baryton śpiewa rolę, którą w najlepszym razie może śpiewać bas-baryton. Sprawdziłem specjalnie w „1001 i operze” i nie pomyliłem się – na prapremierze w tej roli wystąpił Wilhelm Troszel, bas, który był też pierwszym Stolnikiem (a to już rola basowa par excellence). W sumie jeśli nie słuchaliście wcześniej „Strasznego dworu” ten zabieg może się tak nie rzucać w oczy, ale mi doskwierał. Szczerze mówiąc, wolałbym w tej roli pana Siwka, a do Skołuby poszukałbym trochę głębszego basu, ale wiadomo – nie ma obecnie bardziej deficytowego głosu niż bas…

Przejdźmy do reszty obsady pierwszoplanowej. Trochę się zdziwiłem, że do takiego projektu nie zaproszono tych naj-najbardziej znanych polskich solistów (zwłaszcza Piotra Beczały, który promuje Moniuszkę jak tylko się da), ale na szczęście śpiewacy podeszli do sprawy bez kompleksów. Edyta Piasecka jest świetną Hanną – koloraturowe pułapki są jej niestraszne, śpiewaczka ma na tyle dobrze rozwinięty dół, by dało się ją zrozumieć (ponownie – to wcale nie takie oczywiste). Jeżeli miałbym się czegoś czepić, to wolałbym ciut więcej dystansu do roli, odrobina humoru by nie zaszkodziła. Ale to już czepianie się szczegółów.

Trochę gorzej wypadła Monika Ledzion-Porczyńska – od czasu słynnych warsztatów z Mirellą Freni nauczyłem się rozpoznawać efekt „szczekający”, kiedy śpiewak sztucznie obniża głos, by brzmieć mroczniej. Jej aria z aktu II wyszła właśnie trochę szczekliwie – a szkoda, bo głos jest niesamowitej urody. Efekt końcowy jest zadowalający, choć nie powala.

Tomasz Konieczny dysponuje wielkim głosem (notabene jego bas-baryton to kolejny instrument, który lepiej by pasował do roli Zbigniewa niż baryton pana Godlewskiego) i nie można mu odmówić świetnego warsztatu. Trochę zaskoczył mnie bezceremonialnością – ten Miecznik jest bardzo brutalny, miejscami wręcz dziki (bliżej mu do Amonastra z „Aidy”). Mnie ta interpretacja nie przekonuje, ale nie można jej odmówić spójności. Wokalnie też jest bardzo dobrze. Krótko mówiąc –  nie w moim stylu, jednak to na pewno udana rola.

Dość podobne odczucia mam z tenorem, Arnoldem Rutkowskim. Śpiewakowi dużo bliżej do podejścia Wiesława Ochmana niż Bogdana Paprockiego, a miejscami wydaję mi się, że ten Stefan jest trochę za bardzo podobny do Damazego. Ja rozumiem, że młodszy brat jest bardziej wrażliwy, ale to jednak żołnierz i wojownik. Jednak – to chyba kwestia tego, że Paprocki zrobił niedościgłą kreację, która jest dużo bardziej „męska”. Taki Stefan-Leński nie jest w moim guście, jednak Wam może przypaść do gustu, zwłaszcza, że tenor jest przy głosie. Reasumując – nie do końca moje klimaty, ale bez wątpienia bardzo dobry występ.

Przyznam, że nie spodziewałem się szalenie wiele, a dostałem dużo więcej niż oczekiwałem. Czy jest to nagranie, które może się równać z klasykami z lat 50-tych? Na pewno nie. Z drugiej strony – takie porównania nie mają sensu, jeżeli nigdzie na świecie żaden kraj prezentuje poziomu ze złotej epoki nagrań. A to co stworzył pan Nowak jest jak najbardziej do przyjęcia. Nie wspomniałem nawet o kilku innych zaletach, choćby bardzo dobrej jakości dźwięku, solidnych chórach i załączeniu dwóch alternatywnych finałów. Nagranie z 2020 nie jest najlepszym, ale zagranicą to nie będzie miało większego znaczenia (mało kto się będzie bawił w rozkopywanie starych, polskich wersji). Ta płyta prezentuje się o wiele lepiej od nagrania EMI z 2003 i trzyma poziom z wielkich światowych teatrów operowych. Z mojej strony jak najbardziej polecam i możemy nią promować Polskę bez żadnych kompleksów.

Informacje o poprostuopera

Pasjonat opery, dobrej literatury i gier RPG. Operę pokochał w szkole podstawowej i jest jej wierny od dobrych dwudziestu lat. Preferuje starą szkołę, choć nie odrzuca wszystkiego, co oferuje współczesna opera. Ponieważ gust prowadzącego zmieniał się przez te wszystkie lata, wiele starych wpisów (zwłaszcza tych dotyczących nagrań i ulubionych śpiewaków) jest częściowo nieaktualnych. Najstarsze wpisy (zwłaszcza z lat 2011-2018) podlegają regularnej aktualizacji. Wszelkie prawa zastrzeżone: kopiowanie, powielanie i przekształcanie artykułów za zgodą autora (proszę pisać maila na adres poprostuopera@gmail.com, na pewno odpowiem)
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Chwalą naszych – „Straszny dwór” w nowym wydaniu

  1. ciompallini pisze:

    Świetnie, że pojawił się ten wpis! Można porównać swoje wrażenia z uchem bardziej czułem 🙂
    Ostatnio na youtubie daje się również znaleźć nagranie Bogdana Paprockiego w roli Stefana. Rzeczywiście jest to niezwykle zaśpiewane. Do tej pory W. Ochman był moim faworytem. Teraz zarówno P. Paprockiego oraz Ochmana interpretacje roli Stefana są dla mnie na jednym miejscu.
    Pozdrowienia!

    ps. link do nagrania B. Paprockiego –

  2. Pingback: Nareszcie! – „Straszny dwór” na wideo | poprostuopera

Dodaj komentarz