Opera na szklanym ekranie – Placido Flamingo i „Ulica sezamkowa”

Dziś będzie o czymś dużym. O czymś ważnym. I o czymś co należy traktować całkiem serio. Bo pamiętajmy, dzieci do opery trzeba wprowadzać z wyczuciem. Dokładnie tak, jak zrobili to twórcy „Ulicy sezamkowej”.

Krótka kariera ptasiego tenora

Myślę, że nie muszę robić osobnego wprowadzenia do „Ulicy sezamkowej” – kultowy cykl programów edukacyjnych dla dzieci był popularny także w Polsce, a nawet doczekał się dubbingu (przynajmniej częściowego). Program jest wciąż nadawany i liczy już ponad 4000 odcinków.

Przez cały projekt przewinęła się masa postaci – część z nich zyskała status gwiazd i regularnie pojawia się od wielu, wielu lat, inne zagościły tylko w kilku epizodach, a niektóre pojawiały się tylko na specjalne okazje.

Placido Flamingo, nasz dzisiejszy bohater, występował w latach 80-tych i 90-tych. Zadebiutował w 1986 roku, w odcinku 2134. Od tego czasu pojawił się jeszcze w 15. skeczach i w 6. książkach. W 1989 roku, na dwudziestolecie programu zaśpiewał ze swoim sławnym kolegą po fachu, Placido Domingo. Przez najbliższe lata wystąpił jeszcze z Emilem (ang. Ernie), Bodziem (ang. Elmo), kilkoma innymi lalkami oraz Seiji Ozawą.

Placido Flamingo zyskał swój segment (Live from the Nest Na żywo z gniazda, parodia Live from the MET), jednak regularne występy sympatycznego flaminga przerwała śmierć Richarda Hunta, aktora i lalkarza, który użyczał mu głosu. Odtąd wielki i niepowtarzalny flaming odszedł na emeryturę, powracając od czasu do czasu – jak powszechnie wiadomo, śpiewacy operowi niechętnie kończą kariery (nawet ci pierzaści).

Jeśli chodzi o polską karierę, to pan Flamingo pojawił się w kilku epizodach z polskim dubbingiem (niestety, nie udało mi się kto wykonuje tę rolę – może to być śp. Mieczysław Morański), jedną z piosenek udało mi się odnaleźć (od 3:23):

Placido Flamingo z Santo Domingo

Znalazłem w internecie opinię, że postać uroczego flaminga to jedna z najlepszych promocji opery wśród dzieci, tuż obok „Co z operą, doktorku?” (o której pisałem tutaj: https://poprostuopera.wordpress.com/2020/09/17/co-z-opera-doktorku-krolik-bugs-i-opera/). I generalnie zgadzam się z tym stwierdzeniem, aczkolwiek te dwa projekty różnią się od siebie jak dzień od nocy.

„Co z operą…” było krótkim, jednorazowym epizodem bazującym na operach Wagnera. Skecze Placida Flamingo nie mogły sobie pozwolić na taką specjalizację – postać z „Ulicy sezamkowej” śpiewa szeroki repertuar: włoskie piosenki, autorskie utwory i popularne arie. Brakuje tu również wieloznacznych aluzji operowych, gdyż większość skeczy powinna mieć charakter edukacyjny (i to skierowany do najmłodszych). Zatem operowe nawiązania są tu niewinne i bardziej bezpośrednie.

Czy to oznacza, że twórcy „Ulicy sezamkowej” nie podołali zadaniu? Oczywiście, że nie!

Mając dość niestandardową widownię i dość niecodzienną ramówkę, twórcy „Ulicy sezamkowej” (na czele z pomysłodawcą Placida Flamingo, Markiem Saltzmanem) wykorzystali operę jako wielkie widowisko z banalną fabułą, idealne by nauczyć dzieci prostych pojęć. W jednym skeczu śpiewa w duecie z Emilem piosenkę „W górę i w dół”, gdzie lalki opowiadają o przemieszczaniu się do góry i w dół z iście epickim rozmachem. Na koniec powtarzają jeszcze lekcję, śpiewając o opadającej kurtynie. Dla dorosłych to przezabawny kontrast między prostą treścią, a podniosłością dzieła, zaś dla dzieci to pouczająca lekcja o kierunkach.

Innym tego typu odcinkiem był „Dentysta z Sewilli” (nawiązanie do „Cyrulika sewilskiego”), gdzie Placido śpiewał włoską pieśń Torna a Surriento, by przekonać pacjenta, by ten otworzył usta. Ponownie – wielka feta ze szczątkową fabułą dla dorosłych i film instruktażowy dla najmłodszych, jak należy zachować się u dentysty.

Twórcy nawiązywali do opery nie tylko przy pomocy muzyki i jej monumentalność – sam Placido jest uosobieniem wielu operowych stereotypów. Sympatyczny flaming cierpi na przesadnie zawyżoną samoocenę, mówi z egzotycznym, południowym akcentem (trochę włoskim, trochę hiszpańskim – w sumie dość podobnym do akcentu samego Domingo….) i nosi się co najmniej ekscentrycznie. Jednak zawsze ma dla każdego dobre słowo i nawet jeśli uwielbia błyszczeć na pierwszym planie nie postacią niosąca negatywne wzorce dla dzieci.

Wśród rozmaitych operowych nawiązań Flamingo śpiewa fragmenty Largo al factutum, Un bel di vedremo, czy Papagena. Nie można też pominąć włoskich piosenek: poza wspomnianym już Torna a Surriento Flamingo śpiewa też Finiculi, finicula w moim ulubionym skeczu, czyli piosence o telefonie:

Zastanawiam się nad jedną rzeczą – w jednym skeczu Flamingo śpiewa o hiszpańskim słowie peligro (niebezpieczeństwo). Zapowiadający go ekspert tłumaczy, że to kolejna autorska opera śpiewaka. I tak sobie myślę, czy twórcy „Ulicy…” nie chcieli sparodiować licznych prób Dominga, by wprowadzić zarzuele i opery hiszpańskie do żelaznego repertuaru operowego? A może niepotrzebnie szukam dziury w całym?

Placido Flamingo to przeurocza postać, a jego skecze to znakomite wprowadzenie do opery dla dzieci. Dorośli raczej nie znajdą tu niczego odkrywczego, ale istnieje spora szansa, że szczerze rozbawi ich przesada z jaką dzielny flaming bierze się za nawet najprostszą czynność. Zapomnijcie więc na chwilę, drodzy Czytelnicy, ile macie lat i rozkoszujcie się jego rozbrajającą niewinnością i dobrocią. W końcu to Placido Flamingo – jedyny i niepowtarzalny.

PS – znalazłem jeszcze uroczą anegdotę o reakcji Placida Domingo na postać Placida Flamingo. Śpiewak zgodził się z radością na „wykorzystanie swojego wizerunku”, a w dniu, gdy nowa lalka miała pojawić się w programie, zaprosił swoją żonę przed telewizor. Po chwili wskazał na flaminga i rzekł półżartem: Patrz skarbie, oto on. Uzurpator!

Informacje o poprostuopera

Pasjonat opery, dobrej literatury i gier RPG. Operę pokochał w szkole podstawowej i jest jej wierny od dobrych dwudziestu lat. Preferuje starą szkołę, choć nie odrzuca wszystkiego, co oferuje współczesna opera. Ponieważ gust prowadzącego zmieniał się przez te wszystkie lata, wiele starych wpisów (zwłaszcza tych dotyczących nagrań i ulubionych śpiewaków) jest częściowo nieaktualnych. Najstarsze wpisy (zwłaszcza z lat 2011-2018) podlegają regularnej aktualizacji. Wszelkie prawa zastrzeżone: kopiowanie, powielanie i przekształcanie artykułów za zgodą autora (proszę pisać maila na adres poprostuopera@gmail.com, na pewno odpowiem)
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na „Opera na szklanym ekranie – Placido Flamingo i „Ulica sezamkowa”

  1. Marzynia pisze:

    Och, dziękuję za ten tekst! Szukałam dla wnuczki zapamiętanej z dzieciństwa syna (lata 90.) postaci, która wykonywała w „Ulicy Sezamkowej” arie operowe. To był Placido Flamingo!
    Niestety, nigdzie nie mogę znaleźć arii z telefonem, którą mój syn z zapałem wyśpiewywał 🙂
    Pozdrawiam serdecznie – Marzena

  2. poprostuopera pisze:

    Witam serdecznie na blogu,

    Cieszę się, że mogłem pomóc 🙂 W trakcie prac nad tym wpisem szukałem polskiej wersji piosenki o telefonie (ja z kolei pamiętam ze swojego dzieciństwa), ale nie znalazłem…

    Pozdrawiam serdecznie!

  3. Pingback: Opera na szklanym ekranie – Placido Domingo i latynoskie kino familijne | poprostuopera

Dodaj komentarz